Co pomaga w zmianie ? Przede wszystkim działanie. Co pomaga podjąć działanie we właściwym kierunku ? Bez wątpienia takich czynników jest bardzo wiele. Wielu (w tym ja) wskaże: szkolenie, psychoterapię, coaching i mentoring.
Od czasu do czasu słyszę jednak od koleżanek lub kolegów, że „to w ogóle” nie działa.
„W moim przypadku nie ma szans, żeby zadziałało. To szczególna sytuacja”. „Byłam na szkoleniu, ale tylko straciłam czas. Prowadzący był bardzo słaby”. „Dzięki za psychoterapię. Nie widzę powodu, żeby rozmawiać o swoich prywatnych sprawach z obcą osobą. To już wolę rozmowę z przyjacielem”. „A czego może mnie ten coach nauczyć?”
– to przykładowe cytaty słyszane od czasu do czasu.
Posiadanie własnej opinii i zadawanie takich pytań jest rzeczą ludzką. Może być przecież wiele powodów, dla których wypowiadamy różne słowa w bardzo różnych sytuacjach życiowych i społecznych kontekstach. Do osób rzeczywiście głęboko tak właśnie myślących kieruję poniżej kilka sugestii.
Po pierwsze, ani szkolenie, ani terapia, ani coaching czy mentoring nie jest dla ciebie. Wynika to z jednego podstawowego założenia. Żadne z tych narzędzi samo z siebie nic nie da. Żadne z nich nie jest w ogóle do tego przeznaczone. Zarówno szkolenie rozwojowe, terapia (indywidualna lub grupowa), coaching, mentoring są „tylko” i „aż” możliwością lub szansą. Możesz z niej skorzystać, ale ona za ciebie sama nic nie załatwi.
Po drugie, wszystko zależy od twojej osobistej motywacji do dokonania zmiany. Jeśli ta motywacja jest, to z każdego z tych narzędzi uczynić możesz środek do wzrostu osobistego i zawodowego. Z każdego. Wiem co piszę, bo sam – jako klient, mający mnóstwo takich doświadczeń za sobą – nie uczestniczyłem jeszcze w złym szkoleniu, słabym procesie coachingowym, czy nieskutecznej psychoterapii. Ani raz nie zdarzyło się, że straciłem czas i nic nie wyniosłem. Nawet od „najsłabszego” prowadzącego można się czegoś nauczyć, spojrzeć na fakty z innej perspektywy. Jeśli nie od prowadzącego, to przynajmniej od uczestników. Na każdym szkoleniu poznać można jakąś technikę, interesujące doświadczenia poradzenia sobie z trudnością przez koleżankę czy kolegę, skonfrontować się z własnymi myślami i emocjami wywoływanymi przez „słabego” prowadzącego. Jeśli chcę zyskać, to zyskam. To ważne, bo obserwuję od czasu do czasu, że warsztaty, szkolenia, coaching czy psychoterapia uchodzą za fetysz, mający coś pokazać, być jakąś protezą, mających załatwić coś za nas i najlepiej bez naszego zaangażowania. To forma myślenia magicznego. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nasze życie miało odmienić się przez sam fakt przekroczenia gabinetu lub sali szkoleniowej.
Po trzecie, dopóki nie weźmiesz pełnej odpowiedzialności za zmianę na swoje barki, dopóty zmiana nie zadzieje się. Terapeuta, coach, mentor czy trener może cię wspierać, może towarzyszyć (to właśnie jest jego zadaniem), ale odpowiedzialność za zmianę jest wyłącznie twoja. Nikogo innego. To wiąże się także z radosną stroną medalu: sukces dokonania zmiany jest wyłącznie twoim osobistym sukcesem.
Po czwarte, zmiany dokonuje się wyłącznie przez praktyczne doświadczenie. Zmiana w życiu (jakakolwiek) związana jest zawsze z działaniem. Naszym działaniem i naszym doświadczeniem. Niezbędne do niego jest zaangażowanie.
Po piąte, najbardziej kompetentnym ekspertem od zmiany w twoim życiu jesteś ty sama/tym sam. Nie ma wątpliwości, że nikt nie ma więcej doświadczeń z twojego życia niż ty.
Jeżeli nadal myślisz, że to ma zadziałać jak urządzenie kupione w sklepie elektronicznym, to nie zaczynaj. Szkoda twojego czasu. Poczekaj. Może coś się zmieni. A może po prostu ten statek nie dla ciebie. Jest tyle innych możliwości….
[zdjęcie pochodzi z serwisu www.raaaw.com]